CADILLAC ATS COUPE. CZOŁG Z DUSZĄ
14 października 2014Kiedy Europejczyk chce zaszaleć i pokazać, że gdzieś, w głębi jego serca siedzi diabeł, ochoczo maszeruje do salonu samochodowego i kupuje Mercedesa C Coupe. Ci, którzy, z różnych powodów, mają problem z Mercedesem, wybierają M4 albo M6 rodem z Bawarii. Nie lubicie BMW? Nie ma problemu, możecie zdecydować się na Audi, choćby zupełnie nową TT-tkę. W ogóle nie macie przekonania do niemieckich samochodów? Proszę bardzo, możecie pójść dalej i pozwolić sobie na włoską ekstrawagancję z Maranello. Do wyboru, do koloru. Europejski rynek oferuje całą masę luksusowych samochodów z górnej półki, które przedłużą Wasze ego. Zresztą oferta dotyczy nie tylko europejskich przedłużaczy, że wspomnę choćby kultowego GTRa od Nissana, którego można bez problemu nabyć za parę (czytaj: sporo) złotych w salonach Starego Kontynentu.
Amerykanie mają gorzej. Od wielu lat synonimem luksusu i przynależności do wyższej kasty jest ON. Cadillac. Jedna z najstarszych marek na świecie, stworzona w 1902 roku, po kłótni wewnątrz firmy Henry’ego Forda. Przez lata Cadillac produkował samochody, które były obiektem westchnień mniej zamożnej części moto-fanów i powodem do dumy tych z grubszym portfelem.
Dlaczego o tym wszystkim piszę? Ano dlatego, że na rynek trafia właśnie usportowiona wersja Cadillaca ATS, w wersji Coupe. Dlatego też, że – jak pewnie już zdążyliście się zorientować – od zawsze jestem fanem amerykańskiej motoryzacji. Nawet, jeśli Amerykanie często pozostają daleko z tyłu za producentami z Europy i Japonii. Mimo to, amerykańskie samochody mają ducha, którego jeździdła z Japonii i Europy dawno zdążyły wyzionąć.
Czy Cadillac ATS Coupe jest ładny? Na to pytanie odpowiedzcie sobie sami, bo ładny, czy nie, to, tradycyjnie, kwestia gustu. Jedni wolą blondynki, inni brunetki, szczupłe, albo przy kości. O gustach się nie dyskutuje i tyle. Cadillac zawsze charakteryzował się zgrabnością czołgu T-34 i równie czołgowymi kształtami. Ale jest w tym pewien urok i konsekwencja. Skupmy się raczej na tym, co ATS Coupe potrafi.
Pod maską znajdziecie silnik o pojemności… 2 litrów. Tak, to nie pomyłka. Amerykanie też zauważyli, że technologia poszła do przodu i nie można już budować samochodów z jednostkami, którymi można napędzać lotniskowiec USS Enterprise. Ale turbodoładowane 2 litry ATS Coupe osiągają moc 276 koni mechanicznych! To mniej więcej tyle samo, ile mam pod maską swojego wysłużonego 300M. Tyle, że mój 300M popychany jest silnikiem V6 o pojemności 3.5 litra. Co w skrócie oznacza, że wjeżdżając na nowo oddany odcinek autostrady z Warszawy do Torunia, na którym – poprawcie mnie, jeśli się mylę, brakuje stacji benzynowej – podejmuję duże ryzyko biegania po poboczu ze stalową bańką. Taka bańka w ATS-sie nie będzie Wam potrzebna.
Do tego, silnik ATS Coupe charakteryzuje się podniesionym, w stosunku do wersji sedan o 14%, momentem obrotowym, wynoszącym 400Nm przy 3000 obrotów. Czyli, krótko mówiąc, nie ma żartów, jest ogień. Producent twierdzi, że kupeta Cadillaca rozpędza się do 100 km/h w zaledwie 5.8 sekundy, więc osiąga wynik zbliżony do topowych samochodów z rynku europejskiego.
Co więcej? Ano, trochę tego jest. Obniżony środek ciężkości, aerodynamiczne płyty zamontowane pod podłogą, 18-calowe aluminiowe felgi, regulowane, sportowe zawieszenie i przednie hamulce Brembo. W środku system Bluetooth z funkcją rozpoznawania głosu, w pełni konfigurowalne wyświetlacze, czy bezprzewodowy system ładowania urządzeń mobilnych, wykorzystujący pole elektromagnetyczne. Możny teoretycznie powiedzieć, że to standard w XXI wieku, ale pamiętajcie, że mówimy o samochodzie rodem z Ameryki.
Cadillac jest obecny przede wszystkim na rynkach amerykańskim, kanadyjskim i… chińskim. Nie będzie więc łatwo znaleźć ten samochód na polskich ulicach, ale jeśli trafi się Wam okazja, przyjrzyjcie się dobrze. A jeśli chcecie koniecznie podnieść ciśnienie sasiadowi, nie ma nic lepszego, niż Cadillac błyszczący dumnie na Waszym na podjeździe. W końcu to kawal dobrej, amerykańskiej roboty. Z duszą.
AW