Czerwona plaża i uliczki Akrotiri. Południe Santorini
5 sierpnia 2022Czerwona plaża to jedna z największych atrakcji wyspy Santorini. Czy warto ją zobaczyć? Pewnie tak, chociaż zdecydowanie lepiej wygląda z góry, niż z dołu. Ten dzień wykorzystaliśmy na zwiedzanie południowych krańców wyspy, trochę niedocenianych i pomijanych w wielu przewodnikach turystycznych.
- na południowym krańcu wyspy Santorini znajduje się latarnia morska, z której rozciąga się idealny widok na całą kalderę
- czerwona i biała plaża to jedne z największych atrakcji Santorini. Jednak musicie pamiętać, że na białą plaże nie da się dotrzeć inaczej, niż drogą morską
- Akrotiri to niewielkie miasteczko, które może być bazą wypadową, ale daleko stąd do północnych atrakcji takich ja Oia
Santorini jest idealnie skomunikowane, więc jeśli planujecie zobaczyć tylko podręcznikowe atrakcje, wystarczy skorzystać z publicznej komunikacji. Autobusy trafią prawie w każde miejsce. Oczywiście wszystko dzieje się w południowym tempie i nie należy przykładać szczególnej wagi do rozkładów jazdy, ale kto tam na wakacjach patrzyłby na zegarek?
➡ Opuszczone plaże i trochę ciszy
Na wyspie jest kilka miejsc, które na pewno warto zobaczyć, a nie da się do nich dotrzeć bez samochodu. Wynajęcie auta na 2-3 dni to dobry pomysł, jeśli planujecie zagłębić się w mniej dostępne fragmenty Santorini. My jeden dzień poświęciliśmy na południowe rejony. Było trochę off-roadu, trochę wspinaczki i trochę błogiego leniuchowania. Na pierwszy ogień poszła latarnia morska na południowo-wschodnim cyplu, z którego rozciąga się idealny widok na całą kalderę, czyli w uproszczeniu pozostałość po erupcji wulkanu. Podobno największej w historii świata. Erupcji, która ukształtowała dzisiejsze Santorini.
dalszy ciąg wpisu pod materiałem wideo
Od latarni morskiej prowadzi droga, która kusi licznymi kamienistymi odnogami, wiodącymi nie wiadomo gdzie. I w takie nie wiadomo gdzie też trafiliśmy. Była mała knajpka nad morzem, kamienista plaża i jachty bujające się na przybrzeżnych falach. Czyli totalny chill-out. Po zatłoczonej Firze czy Oi warto było wystrzelić się na jeden dzień w taką błogą nicość.
Na koniec zostawiliśmy sobie trochę cywilizacji, czyli miasteczko Akrotiri. Tradycyjnie znajdziecie tu pozostałości po weneckich fortyfikacjach, klimatyczny kościół górujący nad zatoką i liczne knajpki serwujące przekąski, wino i śródziemnomorskie potrawy. Może Akrotiri nie rzuca na kolana, ale za to można się tu trochę wyciszyć po turystycznym kotle w największych miastach Santorini. A poza tym, to właśnie stąd jest tylko kilka kilometrów na czerwoną plażę i do starożytnych ruin, które pamiętają czasy, kiedy wyspa nie była jeszcze poszatkowana przez mega erupcję.