Słowo na Sylwestra
31 grudnia 2011Pewien sędzia ze stanu Maryland chciał być wielkoduszny i wypuścił na wolność kierowcę, który po pijaku spowodował poważny wypadek. Skazany wykazywał się ogromną skruchą, czytał mądre poradniki, ze zrozumieniem kiwał głową oglądając poglądowe filmy pokazujące skutki jazdy z promilami. Krótko mówiąc, wzorowy przykład sukcesu aparatu resocjalizacyjnego. Niestety, 11 lat później ów sędzia skończył pod kołami samochodu prowadzonego przez pijanego kierowcę. Tego samego, któremu oddał wolność…
Szczerze, czy zdarzyło się Wam wsiąść za kierownicę po ciężkiej nocy? Większość, która odpowie „NIGDY”, zapewne będzie mijać się z prawdą. Niekoniecznie zrobi to świadomie, bo często, kiedy wydaje się nam, że wszystko jest w porządku i białe myszy schowały się w norze, w rzeczywistości czyhają tuż za rogiem…
Kiedy we krwi nie ma już alkoholu, to ból głowy, wrażliwość na światło, nudności i inne objawy występujące kilka godzin po jego spożyciu obniżają sprawność kierowcy i mogą zwiększać ryzyko wypadku. I tu statystyki są bezlitosne – okazuje się, ze kierowcy, którzy ledwo co doszli do siebie, popełniają dwa razy więcej wykroczeń, cztery razy częściej zjeżdżają ze swojego pasa ruchu oraz przez ponad 1/4 czasu jazdy przekraczają limit prędkości.
Dolegliwości dnia następnego, czyli krótko mówiąc kac, pojawiają się, gdy w organizmie nadal znajduje się alkohol. Jednakże ich największe nasilenie przypada na moment, kiedy poziom alkoholu we krwi spada do zera. Złe samopoczucie może się utrzymywać od 8 do nawet 24 godzin. Typowymi objawami występującymi w tym czasie są: ból głowy, wrażliwość na światło, nudności, irytacja, zmęczenie oraz ogólne złe samopoczucie fizyczne jak i psychiczne.
– Kierowca, który odczuwa takie dolegliwości może mieć problemy z koncentracją, szybką reakcją oraz prawidłową interpretacją zagrożeń i sygnałów dawanych przez innych kierowców – tłumaczy Zbigniew Weseli, dyrektor Szkoły Jazdy Renault.
Aby poczuć się lepiej po wypiciu alkoholu kierowcy sięgają po różne środki, w tym napoje energetyzujące. Jednak jak pokazują badania, takie działanie może być niebezpieczne. Napoje te poprawiają bowiem subiektywną ocenę samopoczucia i możliwości. Po ich wypiciu zmniejsza się uczucie bólu głowy, osłabienia, suchości w ustach. Jednak napoje energetyzujące nie wpływają znacząco na poprawę koordynacji ruchowej i czasu reakcji na bodźce wizualne. Takie działanie może wpływać na zwiększenie prawdopodobieństwa wypadku, ponieważ kierowcy błędnie oceniają swoją gotowość do jazdy.
W badaniu sprawdzającym wpływ złego samopoczucia występującego kilka godzin po spożyciu alkoholu na prowadzenie pojazdów wykazano, że kierowcy mający kaca jeżdżą bardziej niebezpiecznie. Kierowcy odczuwający dolegliwości związane ze spożyciem alkoholu średnio jechali z prędkością większą o 16 km/h i przez średnio 26% czasu jazdy przekraczali limit prędkości w porównaniu z 6,3% czasu w jakim robili to trzeźwi kierowcy.
Czy jest na to metoda? Jest! I wcale nie mam na myśli magicznych tabletek, zimnego kefiru i broń Boże małego piwa do śniadania. Jedyną skuteczną metodą jest trzeźwy taksówkarz. A przynajmniej sąsiad albo szwagier, pod warunkiem, ze nie towarzyszył Wam minionej nocy. Kilkadziesiąt złotych może zmienić Wasze dalsze życie. Wasze i kilku innych osób…
Życzę szampańskiej zabawy i DUUUUUŻO rozsądku!