GUMA ROBI RÓŻNICĘ. ADVAN W HISZPANII
18 sierpnia 2013Zastanawialiście się kiedyś, jaki element wyposażenia Waszego samochodu jest najważniejszy? Założę się, że tak. I co? Lusterko w osłonie słonecznej albo schowek na okulary? Bez wątpienia są tacy (takie), którzy (które) bez wahania odpowiedzą OCZYWIŚCIE. Daje sobie jednak uciąć palec, że zazwyczaj myślicie o bezpieczeństwie. Czyli ABS, ESP, kilka (a nawet kilkanaście) poduszek powietrznych, strefy zgniotu, droga hamowania i cała masa innych drobiazgów. Więcej? Na pewno komfort jazdy. I znów możemy wymienić przynajmniej kilka elementów – wygodne fotele, ergonomia, wytłumienie wnętrza. Co dalej? Chyba wszystko, z wyjątkiem elementów kształtujących estetykę Waszego auta, do których podejście jest już czysto subiektywne. Mogą się podobać, albo nie.
Ale czy przeszła Wam kiedyś przez głowę myśl, że jest coś, co wpływa bezpośrednio zarówno na bezpieczeństwo jak i komfort jazdy? Coś, co sprawia, że Wasz samochód JEDZIE? Ten, mogłoby się wydawać, mało zauważalny element, to OPONA.
Przyznaję, że do tej pory nie zwracałem szczególnej uwagi na to, co zakładałem na felgi. Starałem się nie używać opon najtańszych i tych, które nie zbierały zbyt pochlebnych opinii, ale też nie przesadzałem zbytnio z szukaniem ich na najwyższej sklepowej półce. Kompromis pomiędzy ceną a jakością był podstawowym kryterium decydującym o wyborze.
Testowałem wiele samochodów, ale pierwszy raz miałem okazję wziąć udział w testach opon. Yokohama jest oficjalnym partnerem wyścigowej serii WTCC (Mistrzostwa Świata Samochodów Turystycznych), od kilku lat organizowanej i transmitowanej na żywo przez Eurosport w całej Europie. Oczywiście opony używane przez wyścigowe potwory to zupełnie inna historia, ale te same korzenie. Nie od dziś wiadomo, że wyścigi, rajdy i każdy inny sport motorowy to poligony doświadczalne dla technologii, które później znajdujemy w cywilnych autach. Przykłady? Ot, choćby wtrysk paliwa. Albo wspomniane wcześniej systemy bezpieczeństwa. Zanim zaczęliście ich używać, przeszły przez ręce masy inżynierów i kierowców wyścigowych lub rajdowych, którzy wylali setki litrów potu tylko po to, żebyście mogli ze znudzeniem pstryknąć włącznik systemu trakcji, który uznajecie za rzecz całkowicie normalną i jego obecność w Waszym samochodzie jest tak oczywista, jak obecność kierownicy.
Na torze Ascari Race Track, gdzie sprawdzaliśmy, co nowego ma do zaproponowania Yokohama, tematem numer 1 była nowa, flagowa opona Japończyków, ADVAN Sport V105, która zastępuje model V103. Mało znany, choć najdłuższy w Hiszpanii tor, ukryty wśród wzgórz Andaluzji, jest bardzo wymagającym obiektem. Szybkie fragmenty mieszają się z bardzo krętymi i ciasnymi, trudnymi technicznie sekcjami, które stanowią spore wyzwanie nie tylko dla opon, ale także – a może przede wszystkim – dla umiejętności kierowcy. Już sama gama samochodów, które miały służyć do sprawdzenia jakości opon, zrobiła spore wrażenie. Od BMW serii 3, przez Lotusa Elise, Mercedesy SL i CLS, na Audi R8 kończąc. Taki zestaw nie był oczywiście przypadkiem, ponieważ opona ADVAN Sport V105 jest przeznaczona właśnie dla cywilnych aut ze sportowym zacięciem. Jest także „pierwszym”, czyli fabrycznym wyposażeniem kilku z nich.
Już model ADVAN Sport V103 uznawany był za bardzo dobra oponę. Ale w V105 zastosowano sporo nowych rozwiązań, które pozwoliły miedzy innymi zmniejszyć wagę (o około 5%), poprawić stabilność w zakrętach i zwiększyć odporność na przegrzewanie. Ciekawostką jest zastosowanie olejku pomarańczowego, który wpływa na elastyczność komponentów, z których zbudowana jest opona ADVAN Sport V105. Asymetryczna konstrukcja powoduje znacznie lepsze odprowadzanie wody i w efekcie zmniejsza zagrożenie aquaplaningu, który jest odpowiedzialny za większość wypadków spowodowanych w czasie, gdy asfaltem płynie woda. A do tego V105 jest cichsza od poprzedniczki, więc wracamy do kwestii komfortu jazdy.
Teoria teorią, ale czy różnica była widoczna na torze? Tak, ale nie w każdym z przeprowadzonych testów. Najwyraźniej można było ją poczuć podczas jazdy Mercedesem CLS, który na szybkiej, ale krętej pętli rozpędzał się do prędkości grubo powyżej 150 km/h. Samochód zachowywał się jak tramwaj na stalowych szynach. Każde kolejne okrążenie pozwalało na wyraźne opóźnienie momentu hamowania, zdecydowanie za ustawionymi przed zakrętami znakami ostrzegawczymi. Nie obyło się niestety bez wizyty na trawiastym poboczu, ale cóż… każda technologia ma swoje granice, a te, jako, że apetyt rośnie w miarę jedzenia, zdecydowanie zostały przekroczone. I nie była to wcale wina opony, a wyłącznie moich wyścigowych zapędów. Spokojnie, samochód cały. I kierowca też.
Ta sama pętla, za kierownicą tego samego samochodu, ale wyposażonego w model V103, pokazała, jak dalece nowa opona wyprzedza swojego poprzednika. Oczywiście mówimy wyłącznie o walorach użytkowych, bo niewątpliwie opona V103 dała nam zdecydowanie więcej wrażeń i na ustach większości testujących pojawiał się duży, radosny banan i słowa „What a fun!”. No tak, tylko taki banan jest na miejscu, kiedy ścigamy się na zamkniętym torze. A na ulicy, zdecydowanie bezpieczniejsza jest opcja tramwajowa.
Najmniejszą różnicę można było odczuć na bardzo krótkim fragmencie ciasnego slalomu i małym „rondzie” zalanym wodą. Ale najprawdopodobniej przy tak niskich prędkościach (max. około 50-60 km/h), ADVAN Sport V103 był wystarczający, aby samochód nie wpadał w poślizg. Wierzę więc na słowo, że w ekstremalnych warunkach V105 spisałaby się lepiej.
Wnioski? Wyraźna różnica pomiędzy poprzednim i obecnym flagowym modelem opony Yokohamy. Zgodnie z tabelami i wykresami, opony ADVAN biją też na głowę rywali, ale brak bezpośredniego porównania sprawia, że na ten temat trudno mieć jednoznaczna opinię.
I wniosek najważniejszy: od teraz będę zwracał większą uwagę na to, co zakładam na łapy mojego samochodu. Bo opona też robi różnicę.
AW